wtorek, 17 lipca 2012

3. Tłumione emocje

Nie baw się w bohatera
Nie udawaj męczennika
Nie jesteś sam
Pamiętaj o tym...


Wychudły mężczyzna spoczywał na drewnianym krześle. Z przymkniętymi oczyma obserwował osoby znajdujące się w pomieszczeniu. Członkowie Rady nerwowo spoglądali po sobie a ich szepty odbijały się ech po pustej sali. W końcu jego wzrok zatrzymał na dwóch pustych miejscach po swej prawej stronie. Zmarszczył brwi, spoglądając i z zażenowaniem, myśląc o owych spóźnialskich, którzy byli ważnymi figurami na tym spotkaniu. Lecz bynajmniej ich to nie obchodziło, gdyż nawet nie raczyli go poinformować, że nie zjawią się. Lord z głośnym westchnieniem oparł się o poręcz krzesła, tym samym zwracając na siebie uwagę innych ludzi. Mężczyźni zamilkli i z zainteresowaniem przyglądali się Lordowi Feudalnemu.

- Zaczynamy obrady.- odparł, na tyle głośny, aby każdy go usłyszał.

- Ale... - zająkał się shinobi siedzący na końcu stołu. -Co z starszyzną? - spytał głucho.

Lord spojrzał na niego przenikliwie.

- Nie ma ich, a dłużej nie będziemy czekać, aż wreszcie się pokażą. Zbliża się Wojna a my musimy podjąć odpowiednie kroki. - wyjaśnił.

Brunet zamilkł i usiadł na swoim krześle.

- Zaczynajmy.- rzekł czranoooki, splatając dłonie ze sobą. - Z tego co wiem, Kazekage poinformował nas o przebiegu szczytu Pięciu Kage, które zakończyło się porażką. Wioski wypowiedziały między sobą wojnę, choć my możemy być pewni, że Piasek nam pomorze. Z drugiej zaś strony zagraża nam organizacja Akatsuki, która rośnie w siłę. Ta wojna doprowadzi tylko do wygranej Brzasku. Ale cóż, na razie tym nie będziemy się martwić.  Lecz pozostaje jeszcze jeden dylemat.. - zamilkł, słysząc jak drzwi otwierają się ze zgrzytem i do sali wkroczyły trzy osoby.

Wszyscy unieśli wzrok i wpatrywali się w intruzów. Lord z wyższością spojrzał na nadchodzącą Starszyznę Wioski.

- Przepraszamy za spóźnienie. - odparł  Homura i lekko ukłonił się.

Kobieta zaś usiadła na krześle, wcale nie przywitawszy się z Lordem, co wywołało fale zakłopotania  u jej kolegi, który usiadł obok.

- A więc skończę to co zacząłem, za nim mi przerwano. - Tu spojrzał wymownie na staruszków. Mitokadu skulił się na krześle, a jego koleżanka wcale się tym nie przejęła, zignorowała uwagę Lorda pod ich adresem. - Musimy wybrać nowego Kage Wioski.

Koharu zesztywniała na krześle i posłała szybkie spojrzenie brunetowi.

- Ale Hokage jest Danozu! - wypaliła, nie przejmując się ostrzeżeniem Homuri.

Karooki spojrzał na nią miażdżącym wzrokiem.

- Ale go tu nie ma. - rzekł z naciskiem.

- Może jego podróż się nieco przedłużyła, ale jestem pewna... - Nie dała za wygraną siwiejąca kobieta. Nikt nie odważał się przerwać rozmowy owym dwóm osobą, wiedząc, że to pogorszyło by sytuację. - Powinniśmy wysłać kilku ninja i....

- Nie! - krzyknął władczo.

Koharu drgnęła niespokojnie na krześle, przestraszona nagłym wybuchem czarnookiego. Reszta Rady również nie spodziewała się jego reakcji, wszyscy zamilkli na chwilę.

- Jest wojna. Nie będę marnował życia shinobi, aby nadaremnie szukali Danzou. Choć mam pewne przypuszczenie, że on po prostu uciekł. Pozostawiając nas w takiej beznadziejnej sytuacji. - odparł, zauważył, iż Utatana ma zamiar coś powiedzieć, lecz nakazał władczym ruchem ręki, aby się nie odzywała. - Dość! Posłuchałem Was, wtedy kiedy wybieraliśmy 6 Hokage. Uważałem, że to dobry wybór, ale się myliłem. Teraz nie chcę znać waszych propozycji, postarajcie się wymyślić co trzeba zrobić, aby przygotować się do Wojny Shinobi. - Koharu i Homura z wolna kiwnęli głowa i zamilkli, całkowicie wyłączając się  z posiedzenia.

- Czekam na Wasze propozycje.

Zapadło milczenie. Kilkoro mężczyzn naradzało się między sobą, wybierając pośród shinobi Wioski najlepszego ninja, który poprowadzi ich ku zwycięstwu.

- Uważam, że znajdzie się kilku świetnych ninja. - odparł pewien blondyn, przekonując swoich kolegów, którzy mu przytaknęli.

Hatake w milczeniu przysłuchiwał się rozmową Radnych, którzy wymieniali swoje poglądy na temat danego osobnika.

- To bezsesnu. - wyszeptał i westchnął ciężko.

- Może i masz rację, ale to jest potrzebne. - odpowiedział Shikaku.

Siedział ono obok syna Białego Kła i z uwagą przyglądał się Lordowi, który czekał na ostateczny werdykt. Ręce splótł na klatce piersiowej, wygodnie oparty o poręcz krzesła.

- Niestety. - dołączył do nich Shikamaru, już całkiem znudzony posiedzeniem.

- Więc? - ponaglił niecierpliwy Lord, wpatrując się w zebranych.

Mężczyzna o blond włosach wstał lekko i godnie, po czym z najwyższym szacunkiem zwrócił się do czarnookiego.

- Lordzie Feudalny, naradziłem się wraz z kolegami. - Tu wskazał na rząd Radny siedzących obok niego. - I doszliśmy do porozumienia, że najlepszym kandydatem na Kage będzie Yamato.

Koharu parsknęła śmiechem, wcale nie przejmując się, krytycznymi spojrzeniami reszty Rady. Homura zaś o mało co nie zapadł się pod ziemie, prosząc w myślach, aby Narada wreszcie się skończyła, a on mógł spokojnie napić się ziołowej herbaty na ukojenie nerwów. Lord jakby nie usłyszał dziwnej reakcji Utatany, na wymienione imię kandydata.

- A ty Shikaku? - odparł zmęczony.

- Uważam, że najlepszym kandydatem będzie Hatake Kakashi. - odparł bez wahania.

Siwowłosy poruszył się zdenerwowany na krześle, a swe przenikliwe spojrzenie przeniósł na starszego Nare, który uśmiechał się chytrze.

- Hatake...hm....syn Białego Kła. - zastanawiał się Lord. - Tak to będzie odpowiedni Kandydat.A więc Hatake Kakashi. - zwrócił się do karookiego, który po usłyszeniu swojego imię wstał. - Mianuje Cię na 6 Kage Wioski Liścia.

***

Z determinacją na twarzy zaczął pokonywać dużymi krokami, odległość jaka dzieliła go od dużego, granatowego namiotu na obrzeżach Konohy. Jego oddech był nierówny a klatka piersiowa unosiła się i opadała. Mięśnie nóg zesztywniały od napięcia, wykończone nadmiernym wysiłkiem, lecz blondynowi to wcale nie przeszkadzało. Nawet nie czuł ogarniającego go bólu. Szedł z pochyloną głową i oczami utkwionymi tuż przed sobą, w jego głowie huczały myśli, które wciąż krążyły wokół wiadomości przesłanej przez Kazekage. Nie wierzył, tak po protu nie wierzył, że Kage spaprali posiedzenie tylko, aby kłócić się i wypominać dawne urazy.
"A gdzie pokój?" pomyślał i zatrzymała się na chwilę, aby potem znów ruszyć z kopyta. Przecież nacje pięciu Narodów powinni się dogadać, zapomnieć o dawnych dziejach i zacząć działać przeciwko Akatsuki. Lecz to się nie stało. Ułatwili im tylko wolną drogę bo objęcia władzy nad światem. Bezduszni, odziani w czarne płaszcze zwiastowali śmierć i zniszczenie, powodując, strach i panikę w oczach shinobi. Jak wiadomo przecież, Ci też należeli do poszczególnych wiosek, kiedyś. Jak mogą przeciwstawiać się własnym rodakom? Widocznie nie znają litości. Naruto przygryzł wargę, aż poczuł metaliczny smak krwi w ustach. Nie powinien tak myśleć. Zatrzymał się tuż przed namiotem i lekko odgarnął zasłonę płótna, ukazując tym samym wnętrze namiotu. Jego uwagę przykuła postać, leżąca bezwładnie na cienkiej pościeli, okryta szczelnie satynową kołdrą. Jej  blada twarz i zamknięte oczy, uświadomiło mu, iż Babcia nadal pozostaje w śpiączce. Jego niespodziewane przybycie zwróciło uwagę dwóch kunoichi, które siedziały obok Tsunade, pilnując Kage bez ustanku. Różowowłosa odwróciła mimowolnie głowę, a w oczach czaiło się zmęczenie. Zielone tęczówki gwałtownie się powiększyły i z zaskoczeniem wpatrywały się w Uzumakiego. Niebieskooki uśmiechnął się leniwie i wszedł do środka.

- Naruto? - usłyszał swe imię, które wypłynęło z ust Haruno.

Druga kobieta siedząca po prawej stronie bursztynookiej, gwałtownie odwróciła się w stronę ninja.

- Dawno Cię nie widziałam. - odparła naturalnie, wybudzona z transu.

- Tak. - przytaknął i usiadł obok Sakury.

Przez chwilę wpatrywał się w blondynkę, mając nadzieję, że zaraz wstanie i jakby nic będzie sprawować władzę swą twardą ręką. Jednak nic się takiego nie wydarzyło, sprawiając, że Uzumakiemu zbladł uśmiech.

 -Coś się stało? - spytała przytomnie brunetka.

- Tak. - Nie odwrócił wzroku od łóżka. - Dostaliśmy wiadomość od Kazekage. - Na te słowa obie medic-ninja, spojrzały na niego zaskoczone, a może przerażone. Nic nie powiedziały, czekały na jego dalsze wyjaśnienie. - Nie udało się. - wychrypiał i spuścił głowę, zakrywając twarz rękoma.

 Shizune z zmartwieniem jak i nadzieją spojrzała na Tsunade.

- Ale...

- Wybiorą nowego Kage.

Głos należał do zielonookiej, która z nie ukrytym smutkiem patrzyła na śpiącą mentorkę. Naruto wyprostowały się i pokiwała z wolna głową.

- Tak.

Tyle mógł tylko powiedzieć. Jedno słowo, które przychodziło mu do głowy i które przesądziło szale wszystkiemu co znał. Przymknął oczy. "Gdyby tylko mógł, gdyby...."


- Nie obwiniaj się. - odparła Sakura.

Naruto otworzył gwałtownie oczy i spojrzał z niedowierzaniem na różowowłosą. Nawet Shizune utkwiła w jej postaci spojrzenie, swych onyksowych oczu.

- Nie twoja wina..

- Ale... - zaczął jakoś, sam nie wiedząc co powiedzieć. Nagle gwałtownie wstał. - Nie rozumiesz! - krzyknął. Nie chciał tego, ale nie mógł siedzieć i patrzeć, jak wszyscy tracą nadzieję. - Akatsuki jak i inne Kraje wypowiedziały nam wojnę. Babcia Tsunade jest w śpiączce a w tej chwili wybierając innego Kage, bo inny zwiał! - warknął. Puls mu gwałtownie przyśpieszył, a oddech stał się nierówny.

- Rozumiem. - Sakura spojrzała na niego, a z oczy płynęły jej łzy. - Nie zapominaj, że Tsunade jest moją mentorką. To ona mnie wszystkiego nauczyła. I jak myślisz? Jak czują się inny shinobi  wiedząc o tym?

"Miała rację" pomyślał, lecz nie chciał tego przyjąć do wiadomości. Zacisnął mocno ręce w pięści a paznokcie boleśnie wbiły się w skórę.

- Ale ty nie rozumiesz..! - rzucił i wybiegł z namiotu, pozostawiając dwie kobiety same.

Shizune z współczuciem spojrzała na wyjście do namiotu, przez które  wybiegł Naruto, po czym jej spojrzenie powędrowało w stronę Haruno. Już nie płakała. Ocierała łzy, które spłynęły prosto na ziemię. Dziewczyna nagle wstała i lekko się uśmiechnęła.

- Przyniosę nam coś do zjedzenie i picia. - odparła i zniknęła  z namiotu.

Brunetka pokiwała głową, po czym spojrzała na Goidame, która spała smacznie,  nie wiedząc, co może się wydarzyć.

- Wróć do nas....szybko...


***


Mdłe światło świecy padało na niewielki, a jej cień powędrował ku postaci siedzącej na solidnym krześle. Mężczyzna pochylał się nad stosem papierów, a w jego oczach tliły się niebezpieczne ogniki. Ukryty za maską, pozostawał tajemnicą, której jeszcze nikt nie odkrył. Sam  wierzył w to, że pozostanie takim do końca, nieuchwytnym jak cień. Na jego ustach igrał szatański uśmiech, a oczy zaiskrzyły się szkarłatem. Z gardła wydobył się cichy pomruk, który zmienił się w histeryczny chichot, sprawiając, że na karku jeżyły się włoski. Zamilkł.

- Nie sądziłem, że pójdzie mi tak łatwo. - odparł z zadowoleniem, całkiem zapominając, że nie znajduje się sam w pomieszczeniu. Po drugiej stronię stołu, siedział rudowłosy i bacznie obserwował zachowanie Tobiego. - Nie uważasz? - zadrwił. Pein spojrzała spod przymkniętych powiek na karookiego, całkowicie ignorując jego zachowanie.

- Co zamierzasz zrobić? - spytał. - To jest lepsze pytanie.

Czarnowłosy umilkł, a uśmiech zszedł mu z twarzy. Zamrużył niebezpiecznie oczy, lecz po chwili odprężył się i wygodniej rozprostował się na krześle.

- Powiedzmy, że nic. - rzucił beztrosko, machając lekko ręką. - Poczekamy, aż oni wykonają pierwszy ruch.

- Nie powinniśmy my tego zrobić? - spytał z naciskiem.

Tobi splótł ręce przed sobą i spojrzał na sygnet na swoich palcu.

- Nie. Uważam, że nasza interwencja mogłaby wszystko popsuć, to co zaplanowaliśmy. Po za tym dobrze im idzie, nawet nie musimy się wysilać, aby zapanował chaos. Już niedługo shinobi każdej wioski, będą walczyć ze sobą zajadle, całkowicie pochłonięci walką. A wtedy my wkroczymy. - Na chwilę uciął. - I zabijemy każdego, kto przeżył. - wyjaśnił. Szarooki kiwnął głową, przytakująco. - A teraz możesz sprawdzić czy wszystko gotowe? - dodał jeszcze karooki.

Pein wstał  z krzesła, które wydało z siebie charakterystyczny odgłos. Skierował się do drzwi, które widniały tuż za plecami Tobiego. Odgłos jego kroków rozniósł się po pomieszczeniu. Nacisnął z wolna na klamkę, po czym zniknął z pomieszczenia.

- Hm.........Niedługo zabawa się zacznie.



Od autorki: Na początku przepraszam.
Rozdziału długo nie było, ale niestety najpierw szkoła a potem rozleniwiłam się. Mam nadzieję, że zdążę jeszcze napisać rozdziały na wszystkie blogi.
Błędy pewnie są jak zawsze z resztą. Ale nie mam sił ich poprawiać.
Założyłam nowego bloga love-kai -hiwatari.blogspot.com. Od razu mówię, że to nie jest opowiadanie Naruto. Opko jest na podstawie anime Beyblade, więc chętnych serdecznie zapraszam. To wszystko. Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz