wtorek, 23 lipca 2013

Epilog





-Już jesteś Koi? – pyta się starzec.
Spogląda na blondyna zdziwiona  także zdenerwowany. Hikou wchodzi do gabinetu. Kiwa głową.
-Zgodzili się na naszą propozycję.
Tushikage uśmiechnął się zadowolony.
-Wiedziałem, że się zgodzą przecież potrzebne są im pieniądze.  – mówi i nie zwracam uwagi na dziwne zachowanie swego doręczyciela. -Możesz iść.
Odgania go ruchem ręki.
-Jesteś wolny.
Koi nie drga. Podchodzi do starca i zręcznym ruchem łapie go  za gardło. Czarnooki zaklął siłując się z przeciwnikiem.
-Koi, co ty? – mówi. Mężczyzna  przechyla głowę i uśmiecha się. Jego postać faluje, ukazując prawdziwe ciało Zetsu.  Tushikage patrzył przerażony.
-Myślisz, że możesz oszukać Akatsuki?
Jego palce zaciskały się mocniej na szyi staruszka. Siwowłosy próbował się wyrwać, lecz tylko pogarsza sytuację. Wierzgał nogami, patrząc w drzwi. Miał nadzieję, że ktoś przyjdzie. Lecz nikt nie przyszedł. Jego zamglony wzrok zatrzymał się na twarzy członka Akatsuki. Ciało odmawiało mu posłuszeństwa . Po chwili przestał się ruszać, umarł. Zetsu puścił ciało, po czym zniknął.

*

Zapadła noc. Cichy szum wiatru wypełnił ciszę w pokoju. Spała. Moja klatka piersiowa porusza się rytmicznie. Obudził mnie szmer. Powoli podniosłam głowę, lecz nic nie zauważyłam.  Pokręciłam głową. Już od prawie kilku tygodniu jestem więziona w Kumo i zmuszana do leczenia rannych. Nienawidziłam tego, lecz co mogłam innego zrobić? Nie mogłam uciec za dobrze mnie pilnowali. Ułożyłam głowę na poduszce i patrzyłam w sufit. Zamknęłam oczy i wtedy poczułam jak ktoś z impendem rzuca się na mnie. Nie zdążyłam krzyknąć, gdy przeciwnik podstawił mi pod szyje kunai. Przełknęłam ślinę i spojrzałam na napastnika. Jej oczy iskrzyły się żółty blaskiem.
-Karui?
Głos ugrzązł mi w gardle. Kobieta patrzyła na mnie z szyderczym uśmiechem. Próbowałam się wyrwać z jej uścisku lecz byłam za słaba.  Cały poprzedni dzień leczyła ranny i zużyła prawie całą chakre.
-Czego chcesz?
-A jak myślisz?
Wiem do czego zmierza. Próbuje ją od tego odciągnąć.
-Co ja ci zrobiłam? – pytam trochę spanikowana.
-Pojawiłaś się.
Zasyczała mi do ucha. Za nim się zorientowałam wbiła mi kunai w brzuch. Jęknęłam i zrzuciłam ją z siebie. Upadła. Podniosłam się, chcąc się uleczyć.  Podniosła się i zamachnęła się meczem. Odskoczyłam, a jej miecz rozciął łóżko na pół. Patrzyłam jak ranna zaklepuje się w powolnym tępię.  Rzucam się do drzwi, lecz ona ubiega mnie i rani mnie w ramię. Syknęłam, przyciskając rękę do rany. Patrzyłam jak czerwono włosa podchodzi do mnie z wyciągniętym mieczem.
-Nie ruszaj się. – mówi i rzuca się na mnie.
Robię unik i potykam się o wazon. Upadam. Odwracam się tylko po to, aby zobaczyć błysk miecza i uśmiechniętą twarz Karui. Zapadła ciemność. Krew roztrysnęła się. Kunoichi z Kumo patrzyła jak ciało Haruno upada.  Uśmiechnęła się.
-Jednej mniej.


*


Pot lał się po mojej twarzy, lecz uparcie kopałem. Kakashi zagonił mnie i Geyko do kopania rowu. Choć nie miałem bladego pojęcia po co? Przestałam i patrzyłem jak płowowłosy próbuje wygrzebać rękoma kamień.  Uśmiechnąłem się. Minęło tyle czasu a my wciąż nie mogliśmy biec na ratunek Sakurze.  Shinobi naszej wioski za dobrze nas pilnowali. Rozejrzałem się po okolicy szukając ławki. Zauważyłem kamień, więc podszedłem i usiadłem. Byłem zmęczony. Moje mięśnie protestowały, jednak nie przejąłem się tym.  Wcale. Czułem wiatr na skórze i przymknąłem oczy. Wyobraziłem sobie, że jest już po wszystkim, ale gdy otworzyłem oczy nic się nie zmieniło. Westchnąłem i spuściłem wzrok. Znieruchomiałem. Na moim kolanie leżał pojedynczy płatane kwiatu wiśni. Ścisnęło mnie w gardle. Ostrożnie podniosłem płatek i przyjrzałem się mu, był różowy i kilkoma czerwonym plamami.
-Sakura.


*


Śmierć Tushikage wywołała kolejne zacięte konflikt. Kraj Wody został oskarżony o podstępne zamordowanie starca a reszta Wiosek im pomagała. Zapanował chaos. Shinobi tępili się nawzajem wierząc  w głosy swych Kage. Nad nimi wszystkimi górowało Akatsuki. Coraz więcej było zwolenników Akastuki. Organizacja zaczęła poszerzać swoją armię. Brat walczył przeciwko bratu. Wojna trwała 3 lata a połowa ninja została wybita. Jedna piata byli do zdrajcy, druga tylko kaleki i nie zdolni do walki. Reszta shinobi, która otwarcie przeciwstawiała się Akatsuki została wybita. Nad pozostałymi rządziło Akatsuki, na którego czele stanął Tobi. Zrealizował swój ukryty plan: Księżycowe Oko. Wszyscy mieszkańcy żyli w świecie  genjutsu.

The End.
To już koniec tej histrioni. Dziękuje wszystkim, którzy czytali i komentowali tego bloga.

1 komentarz:

  1. Nesso, Nesso, czy Ty jeszcze tu zaglądasz? Czy czasem coś Cię najdzie i pomyślisz - "wejdę, spojrzę, zatęsknię"? Czy coś Cię jeszcze ciągnie do blogsfery, czy pozostawisz po sobie jeszcze jakiś ślad?

    Chyba za późno się obudziła. Tzn piszę, tworzę, ale najwyraźniej muszę się pogodzić z utratą takich osóbek jak Ty.

    Czy jeszcze mnie pamiętasz? Bo ja o Tobie i Black nigdy bym nie potrafiła zapomnieć. Kiedy podjęłam próby ponownego pisania, to w pierwszej kolejności szukałam Was. Trzy osoby, o Twoim nicku odprawiły mnie z kwitkiem^^ Ten blog znalazłam tylko dzięki szczęściu, które tak lubi sprzyjać głupim ludziom. Coś mnie podkusiło, żeby wejść na zamkniętą już Narutomanie i w jednej z zakładek znalazłam to miejsce.

    Zawsze będę Cię pamiętać ❤

    p.s.jeśli kiedyś tu zajrzysz daj znać co u Ciebie słychać.
    mail: elisssnape@gmail.com lub na blogu

    ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń